Ta drewniana maska ma przywoływać obraz zimowego pejzażu pokrytego śniegiem. Radość śniegu. Milan Kundera wspomniałby tu coś o krainie kiczu, w której panuje dyktatura serca. O dwóch łzach wzruszenia. Pierwszej związanej z sielankowym obrazem: to mogą być dzieci bawiące się na trawniku lub przywołane przez maskę dziewczęta bawiące się w śniegu. I drugiej, dopiero ta łza czyni z kiczu kicz, solidarnie wzrusza: jakie to wspaniałe wzruszyć się z całą ludzkością tymi samymi obrazami! Ale ten eksponat radości tego z nami nie robi. Radość nie musi być kiczowata.
I jeszcze: ko-omote to maska nastoletniej dziewczyny. A dokładniej, ma podkreślać niewinność piętnasto- lub szesnastoletniej siksy. Może tylko młode dziewczyny czują taką radość i tak ją wyrażają? Proszę zwrócić uwagę, że ani bachantka, ani ko-omote nie osiągnęły jeszcze dojrzałości. Jakby radość na stałe przypisana została wczesnej młodości. A może nie tyle radość, co jej maska?